Również witam nowego klubowicza,
faktycznie gratuluję odwagi, żeby jechać ponad 500km po samochód, chyba, że nabytek przy okazji
. Miałem 5 lat temu taką przygodę, że szukałem samochodu i pilnie musiałem kupić. Mieszkałem za Koszalinem, natomiast oferta była z okolic Starogardu Gdańskiego. Umówiłem się ze sprzedającym, że podjadę do Gdańska Głównego a on podjedzie na dworzec i jeśli wszystko będzie Ok to wezmę samochód. Przyjechałem do Gdańska, dzwonię do właściciela a on mówi, że nie może się wyrwać z roboty i muszę poddjechać PKS. Mówię, zaryzykuję, wsiadłem w PKS i po 45 min wysiadam w jakieś pipidówie. Dzwonię do faceta, a on mówi, że wyjeżdża. Faktycznie po 10 min dotoczył się. Co się okazuje:
- inne auto (całkowicie inny kolor);
- felgi to aż parowały tak były nagrzane;
- syf, kiła i mogiła.
Na moje pytanie dlaczego odwalił taki numer pada odpowiedź: A co temu autu brakuje, ma 4 koła i jeździ i dodaje, skoro Państwo przyjechaliście tyle km to i tak weźmiecie. Odwróciłem się i wsiedliśmy w PKS (akurat nadjechał). Jeszcze pech, że podczas powrotu do domu pomiędzzy Słupskiem a Koszalinem nastąpiła awaria trakcji i staliśmy w polu z 5h. W sumie podróż 240 km x 2 wynosiła 15 godzin
. Parę dni później okazało się że ktoś obił maskę gościowi (opisali to na jednym z forów)
Klient jechał 300 km, żeby kupić autko i facet musiał mu oddać za przyjazd no i stracił jedynki.
Teraz powiedziałem sobie, że dalej jak 150 km nie jeżdżę oglądać samochodów.
Tak a propos, jeśli ktoś chciałby kupić autko w moich okolicach mogę podjechać, porobić fotki i przesłać na maila. Pozdrawiam