http://czestochowa.gazeta.pl/czestochow ... legow.html" onclick="window.open(this.href);return false;
Treść artykułu jest następująca:
Gazeta.pl pisze:Ale historia: krewki policjant chciał rozjechać kolegów
Na półtora roku więzienia w zawieszeniu został skazany policjant z Myszkowa, który uciekając przed interweniującym patrolem policjantów, omal ich nie rozjechał swoim samochodem.
26 kwietnia 2010 roku nad ranem oficer dyżurny komendy w Lublińcu otrzymuje zgłoszenie, że przed posesją w Woźnikach wjazd tarasuje fiat multipla. Wewnątrz auta śpi na siedzeniu kierowcy mężczyzna i w żaden sposób nie można go dobudzić. Oficer wysyła na miejsce zdarzenia patrol. Policjant i policjantka jadą do Woźnik oznakowanym radiowozem. Na ulicy Asfaltowej natykają się na fiata multiplę. W stacyjce nie ma kluczyków, za to za kierownicą śpi mężczyzna. Policjanci pukają w szybę, usiłując dobudzić kierowcę. Po kilku próbach wreszcie kierowca fiata otwiera oczy i drzwi auta. Czuć od niego alkohol. Tłumaczy, że to nie jego samochód, przywiózł go kolega, zostawił i sobie poszedł. Próbuje nawet do niego się z komórki dodzwonić. Bez skutku. Policjanci proszą o dokumenty. Kierowca wchodzi na tylne siedzenie multipli, sięga do komórki i pokazuje... legitymację policyjną. Zaskoczeni funkcjonariusze, sugerują że trzeba będzie jechać na badanie alkomatem.
Z drogi! Uciekam wam!
W tym momencie kierowca zatrzaskuje drzwi fiata, blokuje je i gwałtownie rusza, uderzając zderzakiem w nogi policjantki i policjanta. Ci padają na maskę fiata, który najpierw się cofa, a potem rusza z impetem. Policjanci z patrolu odskakują na boki. Multipla odjeżdża. Radiowóz rusza w pościg. Multipla jednak znika. Dwie godziny później w lesie między Woźnikami a miejscowością Dyrdy lublinieccy policjanci znajdują porzuconą, z lekko uszkodzonym tyłem multiplę. Jeszcze tego samego dnia w południe na oddział psychiatryczny szpitala w Tarnowskich Górach zgłasza się 35-letni Błażej S. - policjant z komendy powiatowej w Myszkowie. To właśnie on uciekał przed patrolem.
Ten funkcjonariusz zasługuje na szczególne potępienie
Prokuratura w Lublińcu postawiła policjantowi zarzut naruszenia nietykalności funkcjonariuszy na służbie. St. posterunkowy Błażej S. nie przyznał się do winy. Tłumaczył, że policjanci byli bardzo agresywni, wręcz wulgarni, a nawet zagrozili odbezpieczoną bronią. Dlatego się przestraszył i zaczął uciekać. Sąd nie tylko mu nie uwierzył, ale co więcej zmienił kwalifikację czynu na surowszą. Uznał bowiem, że Błażej S. uczynił ze swego auta niebezpieczne narzędzie i z jego pomocą dopuścił się czynnej napaści na funkcjonariuszy na służbie. Kodeks karny przewiduje za taki czyn nawet 10 lat więzienia. W I instancji Błażej S. usłyszał wyrok: 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat i 3,2 tys. zł grzywny. Apelację od wyroku złożył adwokat i lubliniecka prokuratura. Zgodnie - co jest rzadkością - domagali się zmiany kwalifikacji czynu na łagodniejszą - czyli tylko naruszenie nietykalności cielesnej - za co grozi do 3 lat więzienia.
Przed Sądem Okręgowym prokurator okręgowy wycofał jednak apelację oskarżyciela. Sąd prawomocnie podtrzymał wyrok, uznając, że czyn Błażej S. jako policjanta zasługuje na szczególne potępienie. Adwokat skazanego zapowiedział kasację do Sądu Najwyższego.